Jeszcze tylko 8 dni i będziemy znowu razem.Czas jak na złość wlecze się niemiłosiernie...Już po jutrze wspaniały wyjazd z rodziną do Radomia.Nie wiem czy mam się śmiać czy płakać...Gdyby nie to, już za 2 dni siedziałabym w pociągu i jechała do Niej, a Ona czeka na mnie i czeka i doczekać się nie może...
Rodzinny wyjazd to będzie jedna wielka porażka...Jak ja mam siedzieć w samochodzie z człowiekiem, którego nienawidze? Żygać mi sie chce na sam dźwięk jego głosu, mogłabym go zabić...i ja mam z nim jechać na wakacje...Koszmar! Moja matka ma zwariowane pomysły...Moja matka nie chce być sama z tym psychopatą więc ciągnie mnie ze sobą...A moje zdanie się nie liczy...przecież ja nie jestem człowiekiem.
Poszłam na spacer, posiedziałam na plaży, pogadałam z kumplem...Z moich znajomych tylko on mi został...tylko z nim jako tako się jeszcze dogaduje...Z całą resztą albo jestem pokłócona, albo oni mają na mnie wyjebane...przechodze teraz jakiś dziwny okres i zaczynam się zmieniać...Dziwnie się czuje...
Jutro zakończenie szkoły, a także chlanie na plaży wieczorem...Potem nie będzie mnie 2 tygodnie...Zadziwiające, że odkąd przestałam jarać zaczynam pić...i jeden nałóg przechodzi w drugi...Teraz bez alkoholu nie ma zabawy...
A dzisiejszy wieczór spędzam w domu przy kompie i myśle o niej...